czwartek, 18 maja 2017

Szanowni Państwo,
Koleżanki i Koledzy
otwieramy nabór na piątą już edycję projektu RE-AKCJE...
zaczynamy i czekamy...
niebawem o zgłoszeniach, a tymczasem weekend i gdzieniegdzie Juwenalia.

RE-AKCJE 4 wernisaż
 12 kwietnia 2016 ASP Gdańsk,
 happening Splasz Adela Rostek,  fot.K.Walencik

piątek, 8 kwietnia 2016


Andrzej Wójtowicz (tekst)
Wydział Grafiki

Piotr Starościc, Maciej Malczewski (praca)
Wydział Malarstwa
Wydział Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki
Martwa natura z dzbankiem
olej na płótnie

40 x 40cm w ramie 50 x 50cm
rama drewniana


Autorzy zainspirowani twórczością Zbigniewa Herberta zadają sobie pytanie – czy sztuka jest rodzajem metafizycznej przemiany? Przy użyciu środków malarskich powstają przedmioty prawdziwsze od prawdziwych, z materii drewna powstaje dzieło o niezwykłej precyzji 
i harmonii. Sztuka zaprasza do kontemplacji rzeczy wzgardzonych, jednostkowych, odbiera im banalną przypadkowość, i oto zwykły dzbanek znaczy więcej niż znaczy, jakby był sumą wszystkich dzbanków – esencją gatunku.
Rama która zazwyczaj uchodzi za estetyzujący dodatek, staje się dopełnieniem dzieła 
w jego wymiarze znaczeniowym i formalnym. Zatem nie jest to jedynie oprawiony obraz
ale oddziaływujące na siebie przedmioty. Zderzenie realnego przedmiotu z iluzją malarską jest pretekstem nad zastanowieniem się – czy dana nam rzeczywistość obarczona jarzmem niepewności, posiada coś szlachetnie stałego, prawdziwego, godnego zaufania.
Dzieło pt. Martwa natura z dzbankiem utrzymuje dialog z siedemnastowiecznym malarstwem holenderskim, jednak gust przeszłości nie musi oznaczać ucieczki od teraźniejszości. Historia sztuki daje nam możliwość konfrontowania swojego doświadczenia 
z doświadczeniem innych, zdobycie czegoś co Zbigniew Herbert nazywał – uniwersalnym współczuciem i odpowiedzialnością za stan sumień.
Marzeniem artysty jest, aby jego twór stał się przedmiotem konkretnym, by tworzony
w podlegającej ciągłym zmianom materii sztuki uzyskał byt trwały. Strefą działalności twórcy, jeżeli ma on poważny stosunek do swojej pracy, nie jest współczesność, przez którą rozumiemy aktualny stan społeczno – polityczny i naukowy – ale rzeczywistość, uparty dialog człowieka z otaczającą go rzeczywistością, z tym stołem, z tym dzbankiem, z tą porą dnia, kultywowanie zanikającej umiejętności kontemplacji.

Piotr Starościc, Maciej Malczewski, Martwa natura z dzbankiem
olej na płótnie, 40 x 40cm w ramie 50 x 50cm,  rama drewniana


czwartek, 7 kwietnia 2016


Przemysław Wideł (tekst)
Wydział Malarstwa

Karina Janik (praca)
Wydział Malarstwa
Teatr form i układów edukacyjnych

książka artystyczna  13 x 27cm x 19,5cm


Trzynaście nie jest najszczęśliwszą liczbą ale nie zawsze musi przynosić pecha, może też zwiastować ciekawą przygodę... Właśnie tyle obiektów składa się na projekt Teatru form
i układów edukacyjnych
. Projekt, który trudno jednoznacznie sklasyfikować.
Przy zastosowaniu bardzo ograniczonych materiałów - kartonu i folii (zarówno transparentnej w trzech kolorach, jak i lustrzanej) autorka buduje przedmiot, który wymyka się poza definicje. Oscyluje on swoją formułą pomiędzy książką artystyczną, cyklem przestrzennych kompozycji a pomocą dydaktyczną. Sama artystka nazywa go Teatrem....
Doświadczenie teatralnego stawania się, rzeczywiście towarzyszy odbiorcy, który ma możliwość stanąć wobec, a nawet wejść w interakcje z tym układem, który zjawia się
w postaci figur geometrycznych. To one są aktorami na scenie otwierającej sie przed nami księgi zjawisk. Mniej nierzadko znaczy więcej i podobnie sprawa ma się w tym przypadku. Chociaż artystka celowo ogranicza materiały do minimum nie powoduje to, że praca staje się uboga. Wręcz przeciwnie dzięki sterylności tych układów, tu za dokładność 
i pieczołowitość należy się ukłon w stronę twórcy, do głosu dochodzi wszystko co dzieję się wobec tych kolejnych geometrycznych planów. Każdy cień, odbicie, załamanie i zagięcie jest tu, nawet nie tyle zaplanowane co uświadomione. Te obiekty nie są projektowane w celu konkretnego działania. Mają one w sobie jakiś rodzaj "pogodzenia", rodem z filozofii Zen, który objawia się poprzez ich samo istnienie wobec każdej przestrzeni. Nie są to makiety teatralne, w których wszystko jest precyzyjnie wyliczone w celu uzyskania takiego a nie innego efektu.
Miejsce efektu zastępuje przeżycie. Przeżycie, którego jakość i intensywność zależeć będzie tylko i wyłącznie od osoby, która stanie wobec tych przedmiotów, a nawet wewnątrz, gdyż materiały lustrzane pozwalają momentami dostrzec i własne oblicze, na scenie rozgrywek planów, przestrzeni, kierunków i płaszczyzn. Teatr to nie tylko przedstawienia. To też próby 
i kulisy. Artystka niczego przed nami nie ukrywa. Mało Ci obejrzeć gotowy spektakl? Zapraszam. Stwórz swój. Zdawałoby się, to właśnie chciała powiedzieć, wkładając w nasze ręce ostatnie trzy obiekty cyklu. Są to gotowe elementy z których każdy może stworzyć swoje przedstawienie. W przestrzenie, które są scenograficznym szkicem, możemy zadziałać za pomocą kolorowych foli w konkretnych kształtach. Zabieg ten jest o tyle trafiony,
że przełamuje on pierwszy lęk, który zawsze obecny jest w sytuacji aktu twórczego.
Lęk przed pustą kartką, białym gruntem płótna, sterylną przestrzenią nie ma możliwości tutaj zaistnieć. Jest szkic, kontur, zarys. 
Świetnie wykorzystany pomysł rodem z kolorowanek, ale na dużo wyższym poziomie świadomości. Zaczynając przygodę, z tymi obiektami, powoli zagłębiamy się w coraz ciekawszy świat nakładających się na siebie i przeplatających
w cudownym tańcu zjawisk i atrakcji wizualnych, które stopniowo doprowadzają do momentu gdy sami możemy stać się autorami własnego przedstawienia. "Myślę że wszystkie przedmioty, które nas otaczają możemy sprowadzić do jakiejś figury geometrycznej,
a wyobraźnia jest nieograniczona, i sama napisze scenariusze do spektakli" tak puentuje swoje dzieło autorka.

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm

Karina Janik, Teatr form i układów edukacyjnych
książka artystyczna 13 x 27cm x 19,5cm


środa, 6 kwietnia 2016


dr Natalia Wegner (tekst)
Wydział Malarstwa

Roksana Marciniak (praca)
Wydział Architektury Wnętrz i Scenografii
Krzykoszepty
kartki z pleksi 10 x 10cm umieszczone w czarnych, podłużnych klockach ponacinanych wzdłuż


Malarskie, rozwibrowane kompozycje układane z kwadratów równej wielkości, wyciętych
z cienkiej pleksi. Kwadraty łączone w pionowe pasy wiszą obok siebie tworząc mobilny parawan. Pod wpływem ruchów powietrza pasy obracają się ukazując zamalowaną- matową oraz połyskliwą stronę. Pstre jak ryby w migotliwej głębi. Awers i rewers czytany jednocześnie.
Transparentne przesłony stanowią jedną z propozycji cyklu zatytułowanego Krzykoszepty.
To układy tworzone na bazie kwadratowych modułów dowolnie zestawianych 
i eksponowanych. Ich autorka Roksana Marciniak jest studentką ostatniego roku architektury wnętrz poznańskiego Uniwersytetu Artystycznego. Ceni precyzję i doskonałość, interesuje się problematyką emocji i dwoistością natury.

Warstwy farby wyszukanymi sposobami nakłada na nieprzyjazną powierzchnię plastiku. Pryskaniem, ściekaniem, przecieraniem wyraża walkę żywiołów i kłębowisko emocji. 
Wzrok przebija się przez zasieki plam i rastrów, dociera na drugi brzeg i biegnie 
dalej lub zaledwie muska mleczną powierzchnię (zimowego stawu?, zaparowanej szyby?). Rygorystyczne kadrowanie kontrastuje ze swobodą malarskiej wypowiedzi, dowolną chronologią i aranżacją czarno- białych opowieści.
Tak się również dzieje w przypadku ksiąg- modlitewników. Ich grzbietami są czarne, podłużne klocki ponacinane wzdłuż. W szparach umieszcza się plastikowe kartki pokryte deseniami intencji. Rozwarte księgi o ostrych krawędziach wyglądają jak kaktusy. 
Nie szeleszczą. Światło przenika ażur stronic powtarzając ich treść na powierzchni stołu.

Ostatnia część cyklu to ciemne kadry przypominające rentgenowskie klisze, zdjęcia jaskiniowych podniebień czy mgławic planktonu. 
Bezbarwne obrazy życia ewoluującego w mroku. Odsłonięte, raptem zastygają. 
Autorka rezygnuje tu z przezroczystych podkładów na rzecz czarnych papierów pokrytych błyszczącą farbą drukarską. Obrazy na nich powstałe mają wyjątkową głębię. 
Ułożone w regularnych odstępach na ciemnym tle stają się tajemniczymi epitafiami. 
Istnieje pomysł zaprezentowania ich w przestrzeni, w przejrzystych kopertach, ponacinanych tak, by można było pod kątem dokładać elementy i swobodnie je wymieniać 
(widz może uczestniczyć w tym procesie).
Roksana, osoba energiczna i pogodna, pokazuje nam uniwersum pełne mrocznych szeptów, konwulsji, białych krzyków. Świat, który pod wpływem promienia zastyga, ulega zwielokrotnieniu lub nabiera koronkowej lekkości. Patrząc na i poprzez niego widzę intensywniej niż zwykle.

Roksana Marciniak, Krzykoszepty, kartki z pleksi 10 x 10cm 

Roksana Marciniak, Krzykoszepty, kartki z pleksi 10 x 10cm 

Roksana Marciniak, Krzykoszepty, kartki z pleksi 10 x 10cm 

Roksana Marciniak, Krzykoszepty, kartki z pleksi 10 x 10cm 


wtorek, 5 kwietnia 2016


Sebastian Tucholski (tekst)
Wydział Malarstwa


Weronika Michalska (praca)
Wydział Malarstwa
Rytmoformy
tkanina artystyczna, 120 x 90cm



Rytmoformy to kompozycja złożona z dwunastu modułów o formacie zbliżonym do kwadratu. Każdy element powstał niezależnie, na bazie obserwacji zawartych w rysunkach ze szkicownika – są one próbą odtworzenia ulotności szkiców, które powstają pod wpływem chwili.
Weronika Michalska do swojej pracy wykorzystuje gotowe, produkowane masowo materiały z prostymi nadrukami i tworzy z nich odważne, 
ale wrażliwe kompozycje. Pozbywa się mechaniczności i powtarzalności tych wzorów, bawi się nimi, tworząc niezwykle dynamiczne układy pełne ekspresji i swobodnej rytmiczności.

Poszczególne moduły różnią się od pozostałych i każdy z nich zdaje się poruszać inny problem malarski. Jedne są bardzo proste, wręcz ascetyczne, inne z kolei budzą niepokój w swoim natłoku form. Mimo, że nie widać tego na pierwszy rzut oka, dzieli je nawet format, który nie tylko przestaje być kwadratem, ale wręcz wykracza poza wszelki definiowalny kształt, jakby były częścią większej całości, z której zostały brutalnie wyrwane.

Pojedyncze formy mogą nasuwać pewne skojarzenia, jednak pozbawione są narracji, dzięki temu jednak możemy skupić się na relacji czerni do bieli. Układ prac jest nieprzypadkowy, każda kompozycja wpływa na odbiór sąsiedniej, tak że czytamy je wszystkie jako jedną całość, która przywodzi nam na myśl twórczość opartowską.

Rytmoformy to nie tylko płaski obraz, to również faktura i ruch. Praca znajduje się w niewielkiej odległości od ściany, co nadaje jej wrażenie zwiewności i lekkości – przywołuje naturalne właściwości tkaniny. Elementy ażurowe wprowadzają dodatkowo do całej kompozycji – cień, który tworzy gradient. W samych kompozycjach autorka nie wykorzystuje światłocienia, powstaje on naturalnie poprzez zewnętrzne oświetlenie. 
W zależności od tego, z jakiego kąta patrzymy na dzieło zmienia się jej wygląd, nasz ruch z kolei powoduje poruszanie się całej kompozycji, co jeszcze bardziej potęguje ten efekt.
Praca Weroniki Michalskiej w sposób opartowski intryguje oczy widza, który obok tej pracy nie może przejść obojętnie. Wszelkie próby skupienia się na jednym elemencie kończą się fiaskiem, gdyż uwagę od niego odwracają wszystkie pozostałe. Moduły konkurują ze sobą, w efekcie czego pracę należy postrzegać jako całość i w takiej postaci jest interesującym obiektem przedstawiającym graficzność w bardzo malarskim ujęciu.

Weronika Michalska, Rytmoformy, tkanina artystyczna, 120 x 90cm

poniedziałek, 4 kwietnia 2016


Natalia Tkaczyk (tekst)
Wydział Rzeźby i Intermediów

Jakub Ostoja-Lniski (praca)
Wydział Rzeźby i Intermediów
Krysia
technika mieszana

60 x 50 x 50cm


Jakub Ostoja – Lniski, student czwartego roku Kierunku Rzeźby, przedstawia swoją nietypową interpretację studium portretu. Przyjemnie brzmiący tytuł pracy może być zaskakujący dla odbiorcy, gdy ten zmierzy się z formą, którą wypracował autor. Naturalnej wielkości gipsowe popiersie zatopione jest w ciężkiej szarej podstawie o geometrycznym kształcie. Sama praca została doskonale opracowana, nie ma w niej miejsca na skazę. 
Jej biała, gładka, olśniewająca powierzchnia nie przypomina gipsu, nasuwając raczej skojarzenia z delikatnością i zimnem porcelany. Studium jest dopracowane anatomicznie, nie wpada w schematyczny obraz kukiełki czy manekina. Zupełny brak ruchu i dynamiki postaci, dodatkowo spotęgowany jest poprzez osadzenie w kwadratowej, przypominającej beton formie. Estetyka rzeźby Jakuba jest atrakcyjna i pociągająca dla odbiorcy, ale też 
w pewien sposób przerażająca. Charakter obiektu zdają się podkreślać puste, wydrążone oczy rzeźby, które odbierają jej twarzy wszelkie ślady życia. W swojej doskonałości popiersie, choć wzorowane na żywym modelu, staje się zupełnie odhumanizowane, obce. Jakub w przemyślany sposób oddziałuje na odbiorcę ukazując podobiznę człowieka 
w kompletnie martwy i przerażająco piękny sposób.

Jakub Ostoja-Lniski, Krysia, technika mieszana, 60 x 50 x 50cm